Start


 
 
Menu główne
strona główna
aktualności
adresy klubów na sezon 2017/2018
kadra wojewódzka
Wydział Rozgrywek
turnieje okazjonalne
struktura i skład Zarządu
obozy i zgrupowania
regulaminy rozgrywek
linki
publikacje
archiwum DOZTS
księga gości
napisz do nas
kontakt z nami
kącik weterana
- - - - - - -
licencje - stan na 13.04.2018 - 1 129 licencji
- - - - - - -
Wykaz dopuszczonych okładzin na okres: 1 kwiecień 2018 - 30 wrzesień 2018 LARC 2018A
- - - - - - -
podaj wynik meczu
- - - - - - -
przepisy - Handbook ITTF 2017
- - - - - - -
administrator


 
 
 
 

Logowanie





Nie pamiętam hasła
Konto? Zarejestruj się!

 
 
 
 
Statystyka
Użytkownicy: 1889
Nowości: 2743
Linki: 37
gości: 26352328
Dodaj do ulubionych
 
 

 
 
 
 
Ucząc się od lepszych... - cz.1 PDF Drukuj Email
Wpisał: chr@bek   
31.12.2012.

Jeżdżąc często po turniejach międzynarodowych, czy rozmawiając z trenerami pracującymi za granicą oraz uczestnicząc w międzynarodowych zgrupowaniach w Niemczech i we Francji, miałem doskonałą okazję do podglądania specjalistycznych treningów oraz podyskutowania na temat nowoczesnych metod treningowych prowadzonych przez naszych zachodnich sąsiadów. Bądź co bądź, Niemcy i Francja od kilkunastu lat są potentatami w szkoleniu dzieci i młodzieży a co najważniejsze ich wyniki w kategoriach młodzieżowych przekładają się później na sukcesy w kategoriach seniorskich co niestety nie ma potwierdzenia w szkoleniu młodzieży w naszym kraju. Uważam więc, że warto podpatrywać i dowiadywać się co robią niemieccy i francuscy trenerzy, jakie metody szkoleniowe stosują i jak szkolą swoich wychowanków z sukcesem.

Artykuł ten nie ma na celu krytykowania polskich pingpongowych realiów. Zdaję sobie sprawę ze stanu finansowego naszego PZTS i DTTB (Niemiecki Związek Tenisa Stołowego) czy FFTT (Francuska Federacja Tenisa Stołowego). Są to dwa różne światy i diametralnie inaczej funkcjonujące instytucje, ale uważam, że wiele aspektów przede wszystkim szkoleniowych, które są z powodzeniem realizowane w Niemczech czy Francji, można próbować przenieść na nasze podwórko.

ETAP WSTĘPNY SZKOLENIA

Z racji mojego bliższego kontaktu z trenerami niemieckimi skupię sie dokładniej na szkoleniu w tymże kraju. W wielokrotnych rozmowach z trenerami na temat etapu wstępnego w szkoleniu dzieci i młodzieży, podkreślają oni przede wszystkim duży akcent na prawidłową technikę podstawowych uderzeń, pracę nóg a co najważniejsze predyspozycje wolicjonalne zawodnika, czyli odporność na stres w warunkach meczowych, wola walki, itp. Może nie jest to jakieś wielkie odkrycie. Również u nas te aspekty w pracy szkoleniowej są realizowane. Niemniej jednak, już na tym etapie, trenerzy kadr poszczególnych Landów (odpowiednik naszego województwa) zwracają szczególną uwagę na przydatność danego zawodnika (zawodniczki) do dalszego etapu szkolenia. Bardzo duży akcent niemieccy trenerzy zwracają na poprawność poszczególnych uderzeń. Poprawność ruchowa po każdym względem i dokładność uderzeń w określone miejsce, mają tutaj szczególne znaczenie. Mam tu na uwadze przede wszystkim nauczanie topspina forhend z różnych miejsc na stole, który już od najmłodszych lat uczony jest nieco inaczej niż przyjęło się to od lat w Polsce. Najważniejszą różnicą jest przede wszystkim moment uderzenia piłki. Obserwując, na turniejach ogólnopolskich młodzików, kadetów czy młodziczek i kadetek, naszych najmłodszych adeptów, zauważam że dużo akcji topspinowych opartych jest na uderzaniu piłeczki z tyłu, ruchem od dołu do góry do przodu, po piłce opadającej po koźle (łokieć ręki grającej umieszczony jest wyraźnie poniżej rakietki). Takie zagranie wydłuża czas wymiany pomiędzy zawodnikami a jednocześnie daje przeciwnikowi czas na właściwe zareagowanie i wyprowadzenie kontrakcji. Taki tenis stołowy funkcjonował na świecie w latach 80-tych ubiegłego wieku (epoka A. Grubby i L. Kucharskiego, M.Appelgrena, J.M. Saive, J.O.Waldner). Wówczas to, zawodnicy europejscy nawiązywali z pozytywnym skutkiem walkę z dominacją zawodników zza chińskiego muru.

Obecnie w szkoleniu młodych niemieckich zawodników duży nacisk kładzie się na uderzenia piłki forhendem krótkim, szybkim ruchem od biodra, a punkt kontaktu rakietki z piłeczką winien być u góry z tyłu piłeczki (łokieć prawie równoległy do rakietki) po koźle wznoszącym z mocno pochyloną rakietką, co powoduje przyspieszenie samego ataku lub kontrataku, ograniczając tym samym przeciwnikowi możliwość na odpowiednie przeciwdziałanie. Podobny styl grania można obecnie zauważyć obecnie u naszego zawodnika, wywodzącego się z Chin – Wang Zeng Yi, który większość akcji forhendowych gra po tzw. koźle wznoszącym. Być może niemieccy specjaliści zauważyli te tendencje rozwojowe u chińskich graczy dużo szybciej niż my teraz.

Doskonałym rozwiązaniem wydaje się także organizowanie przez DTTB tzw. Stützpunktów, czyli koszarowanie na 3-4 dniowych zgrupowaniach zawodników rokujących nadzieję na przyszłe wyniki z obszaru o promieniu 80-100 km, gdzie związkowi trenerzy (nawet z trenerami kadry włącznie) przekazują wytyczne centrali i pomagają wdrażać miejscowym instruktorom wymogi współczesnego treningu sportowego. Dzięki takim Stützpunktom bardzo łatwo wyłapuje się lokalne "perełki" i kieruje do centralnego szkolenia a sposób szkolenia zawodników jest mnie więcej podobny.

DOSZKALANIE TRENERÓW

Bardzo ważnym aspektem jest sprawa doszkalania się niemieckich trenerów, zarówno kadr narodowych czy kadr wojewódzkich jak i trenerów niższego szczebla. Wiadoma sprawa – jak się nie dokształcasz – to zostajesz w tyle. Wielu polskich trenerów szkoli kolejne pokolenia dobrych jak na warunki polskie zawodników, którzy jednak nie mają szans na przebicie się na arenie europejskiej w wieku juniora, seniora, gdyż ich umiejętności techniczno-taktyczno z czasem stają się zbyt ubogie.

Może nie powinienem porównywać realiów polskich i niemieckich, bo nie można porównywać budżetu PZTS I DTTB, jednak warto podpatrywać jak doszkalają się niemieccy trenerzy. Być może kiedyś w Polsce uda się osiągnąć podobny budżet jak w Niemczech i podobne szkolenia będą u nas na porządku dziennym.

Jak wiadomo w Polsce funkcjonuje system: instruktor, trener II klasy, trener I klasy, trener klasy mistrzowskiej. Sam osobiście przechodziłem cały szczebel doskonalenia trenerskiego i z pełną odpowiedzialnością stwierdzam, że najwięcej dowiedziałem się i nauczyłem na studiach podyplomowych na tytuł trenera II klasy. Wówczas to, najwięcej mówiono o praktyce i metodyce nauczania tenisa stołowego (prawie dwa lata), choć w niewielkim stopniu zwracano uwagę na to jak rozwija się tenis stołowy na świecie. Jednak nawet tam za mało było zajęć typowo praktycznych. Kolejne etapy dokształcania się na następne stopnie trenerskie, czyli tytuł trenera I klasy i trenera klasy mistrzowskiej, to tylko dwa dwutygodniowe kursy powielające nabytą wiedzę psychologiczno-pedagogiczno-fizjologiczną, która w moim wypadku (absolwent AWF we Wrocławiu) niewiele wniosła. Kilkakrotnie rozmawiałem z kolejnymi włodarzami PZTS, sygnalizując potrzebę dokształcania się trenerów z tzw. „wyższej półki”. Kolejne szkolenia w gdańskim ośrodku PZTS dla początkujących instruktorów, mówiące jak nauczać topspina forhend czy półwolej bekhend w UKS-ach, niewiele mi, wówczas już w miarę doświadczonemu trenerowi, dawały. A nawet spotkania z naszymi ówczesnymi trenerami kadry narodowej potwierdzały najczęściej to, do czego sam, przez lata praktyki i doświadczeń, dochodziłem. Wciąż brakowało mi spotkań i szkoleń z najlepszymi trenerami z Europy a może albo przede wszystkim z Azji.

Tu kolejny apel do nowych władz PZTS - "My trenerzy z Polski chcemy się szkolić. Pomóżcie nam spełnić nasze marzenia."

Mimo całego szacunku dla kunsztu zawodniczego naszych obecnych trenerów kadry (Dziubański, Kusiński, Makowski, Szafranek), pytam się, jakie kursy doskonalące ukończyli oni ostatnio, jakimi kwalifikacjami trenerskimi mogą się obecnie poszczycić, w jakich seminariach trenerskich w Europie oni uczestniczyli. To przecież oni, trenerzy kadry, jeżdżąc po międzynarodowych imprezach i uczestnicząc w międzynarodowych seminariach trenerskich, powinni nam, trenerom z terenu, przekazywać najnowsze trendy rozwojowe w tenisie stołowym a my wdrażać je w naszych malutkich klubikach. W przeciwnym wypadku powstaje kompletna trenerska samowolka a każdy z nowych trenerów, instruktorów szkoli swoich młodych zawodników na tzw. nosa, czyli powiela coś, co kiedyś zobaczył u swojego byłego trenera lub sam się nauczył. A jak wiadomo tenis stołowy sprzed dwudziestu lat, to nie ten sam tenis stołowy co obecnie. Sam osobiście byłem świadkiem ironicznej dysputy dwóch naszych trenerów kadry narodowej na jednej z międzynarodowych imprez nad techniką jednego z reprezentantów Polski i uwierzcie mi, nie chcilibyście usłyszeć tych słów jako trener tego zawodnika. Ale z drugiej strony, skąd trener tego zawodnika miał wiedzieć jak poprawnie wygląda technika tego uderzenia, skoro sam ukończył kiedyś kurs instruktorski w ramach LZS. Nie chcę tutaj oczywiście podważać fachowości i kompetentności tego trenera (już samo wyszkolenie zawodnika na poziomie kadry narodowej jest olbrzymim sukcesem) ale chcę naświetlić fakt, że my trenerzy nie mamy możliwości poznawania nowinek technicznych i szkolimy zawodników tak jak potrafimy najlepiej.

W Niemczech funkcjonuje podobna struktura awansu trenerskiego. Mamy tam trenera C-Lizenz (odpowiednik polskiego instruktora), B-Licenz (trener II klasy), A-Lizenz (trener I klasy) i Diplomtrainer (trener klasy mistrzowskiej). Jednak tym co odróżnia niemiecki system dokształcania trenerów od polskiego, to sposób zdobywania poszczególnych stopni. Na każdym etapie awansu trenerskiego w Niemczech odbywają się obowiązkowe kursy doszkalające dla kandydatów na wyższy stopień kunsztu trenerskiego związane z metodyką tenisa stołowego, najnowszymi trendami rozwojowymi, psychologią sportu i taktyką gry. Dodatkowo każdy z kandydatów musi obowiązkowo uczestniczyć w kilku obozach (Lehrgang) kadr wojewódzkich poszczególnych Landów, poprowadzić samodzielnie kilka treningów z zawodnikami na różnym poziomie wyszkolenia na zadany temat (np. trening na stołach - koordynacji wzrokowo-ruchowej z akcentem na atak piłki w trzecim tempie lub trening motoryczny z akcentem na kształtowanie czasu reakcji), poprowadzić coaching kilku spotkań, by potem przeanalizować pod róznym kątem dany mecz. Na koniec każdego etapu doskonalenia - zdać obowiązkowy egzamin a dodatkowo na poziomie najwyższym napisać pracę trenerską, którą się później broni.

Również każdy klub w Niemczech, chcąc uczestniczyć w rozgrywkach drużynowych, musi obowiązkowo zaprenumerować pismo branżowe wydawane przez Niemiecki Związek Tenisa Stołowego, gdzie zawarte są wszystkie aktualne tendencje rozwojowe i wytyczne jak szkolić zawodników na każdym etapie szkolenia. Jest to kolejny sposób, aby rozpropagować najnowsze trendy rozwojowe w nowoczesnym tenisie stołowym.

Pomimo takiej „partyzantki” jaka panuje w polskim tenisie stołowym i tak jestem pełen podziwu dla osiągnięć polskich kadetów(-ek) oraz juniorów(-ek) na arenie europejskiej, choć niestety już od wielu lat nie przekładają się one na sukcesy w kategoriach seniorskich. A szkoda.

Resztę spraw pozostawiam bez komentarza…

 

 

cdn...

 

Marek Chrabąszcz*

 

zobacz inne artykuły z działu Publikacje

 

 

 

 

 

* przetwarzanie artykułu w internecie bez zgody autora - zabronione

 


Odsłon: 5840 | Drukuj | Email

Komentarze (8)
RSS komentarzy
1. 11-01-2013 17:48
 
c.d.
Fajnie że były warsztaty, fajnie że były szkolenia i fajnie że były publikacje - tylko czy jednorazowe, doraźne działanie zmienia postać rzeczy? czy publikacje pozwoliły zrozumieć adresatom ich treść? - mam wątpliwości, bo szkolenie czy to zawodnika czy trenera wymaga ciągłości i systematyczności. Po jednym szkoleniu tak jak i jednym treningu nie wykreujemy mistrza - z tym się chyba zgadzamy? 
Nakazami nic się nie zyska. Skoro PZTS nie potrafi/nie chce wykorzystać tej wiedzy to może dać temat do przygotowania i zaprosić do nas? 
Mamy ten atut nad resztą Kraju że mieszkamy w takim miejscu, z którego swobodnie w ciągu 2-3h można pojechać do Niemiec i Czech - podpatrywać turnieje, mecze. Rozmawiać. Pytanie: ilu dolnośląskich trenerów pojechało obejrzeć turniej w Niemczech? wyciągnęło wnioski? 
 
Jeszcze raz: skoro PZTS się nie kwapi - niech DoZTS zawstydzi Centralę.  
Myślę że Jerzy Grycan czy Tomek Redzimski mają do przekazania interesującą wiedzę. 
Lucek Błaszczyk pewnie też by nie odmówił, gdyby ktoś poprosił o organizację stażu czy innej formy kształcenia. 
 
Możliwości jest dużo. Ale trzeba samemu wyjść do Świata. Świat do nas nie przyjdzie.
Zarejestrowany
 
darkucjo
2. 11-01-2013 16:27
 
dziękuję za sugestie
Drogi Darku, 
Dziękuję za cenne z pewnością wskazówki. Spróbuję się ustosunkować do Twoich wypowiedzi.  
- Forum jest jawne – wystarczy tylko podpisywać się swoim imieniem i nazwiskiem. Ewentualna korekta (cenzura) spowodowana jest a raczej była (nie ma już takich przypadków) wypadkami obrażania różnych osób związanych z tenisem stołowym niekoniecznie członków Zarządu DOZTS lub pisaniem informacji nie związanych z treścią artykułu. Wielokrotnie podejmowany był na zebraniach Zarządu DOZTS temat zlikwidowania możliwości komentowania treści artykułów. Ja osobiście uważam, że należy dać działaczom, zawodnikom czy trenerom z terenu możliwość wypowiedzenia się o ich bolączkach czy sugestiach. Jak widać komentarze „obroniły się” i nadal dają możliwość wypowiedzenia się osobom, które mają coś konstruktywnego do powiedzenia a nie anonimowego obrażania innych. I wcale nie jest (jak sugerujesz) prawdą, że negatywne dla Zarządu komentarze są ocenzurowane. Jeżeli znasz taki przypadek to mi go wskaż. 
Ad 1. Jak słusznie zauważyłeś, mój tato działał przez kilka kadencji w Zarządzie PZTS i wraz z nim kilkakrotnie omawiałem te kwestie z ówczesnymi włodarzami naszego Związku. No skoro sami Prezesowie PZTS kwitowali mnie stwierdzeniem: „no coś z tym trzeba będzie zrobić” i na tym się kończyło, to ja się pytam do kogo wyżej muszę „uderzyć” aby moje postulaty były spełnione. Może tą formą (artykuł na kilku portalach) obecny Zarząd PZTS zauważy problemy nas trenerów, chcących dalej się dokształcać. 
 
Ad. 2 Drogi Darku, pytasz się dlaczego nie stworzyliśmy takiego systemu u nas na Dolnym Śląsku. Otóż, może tego nie można nazwać systemem doszkalania trenerów w wielkim tego słowa znaczeniu ale muszę cię uświadomić, że pewne działania w tym kierunku, sam osobiście przy współpracy kilku moich kolegów po fachu, czyniłem. 2 lata temu zorganizowałem w Brzegu Dolnym warsztaty szkoleniowe dla instruktorów i trenerów. Leszek Kawa zorganizował w Stroniu Śląskim warsztaty dla nauczycieli wf. A ja sam osobiście kilka lat temu zebrałem wszelkie dostępne publikacje trenerów tenisa stołowego i udostępniłem je na stronie internetowej DOZTS. Teraz jestem już po wstępnych rozmowach z kilkoma trenerami w celu organizacji kolejnych szkoleń dla trenerów. Więc zarzut (postulat), że nic w tym kierunku nie robimy jest nie na miejscu. 
 
Ad.3 Zgadzam się tutaj z Tobą, trzeba trenerów o to się zapytać. Pytanie kto ma to uczynić. A może jednak lepszym rozwiązaniem byłoby odgórnie nakazać trenerom poszczególnych kadr udział w doszkalaniu się na międzynarodowych seminariach trenerskich (na koszt PZTS) i następnie przekazywać nowe wskazówki, wytyczne nam ludziom z terenu i to nie koniecznie tylko w jednym miejscu ale w kilku większych pingpongowo ośrodkach w Polsce. 
 
Ad. 4 Odnoszę wrażenie, że dyskutujemy od dwóch innych sprawach. Ja ubolewam nad brakiem systemu doszkalania trenerów a z Twojej wypowiedzi wnioskuję, że masz na myśli brak systemu szkolenia zawodników. Z pewnością oba systemy winny być ze sobą mocno skorelowane. Bez skutecznego systemu doszkalania trenerów nie będzie dobrze funkcjonował żaden system szkolenia zawodników. Nawet najlepszy system szkolenia zawodników nie obroni się jak będą kiepscy trenerzy. 
Odnośnie moich byłych zawodników i nie tylko moich. Może nie brak umiejętności czysto warsztatowych naszych polskich trenerów ale brak najnowszej wiedzy na tematy przede wszystkim psychologii sportu, biomechaniki aktualnych tendencji ruchowych, odnowy biologicznej, suplementacji, dietetyki czy teorii treningu sportowego, mogą stanowić przyczynę takiej zapaści w wynikach seniorskich. Ponadto nowowykreowane problemy obecnego sportu, tzn. mentalność naszej młodzieży, podejście jej do ciężkiego monotonnego treningu, inne atrakcje życiowe czy czynniki zewnętrzne, takie jak możliwość wyjazdu za granicę (jeszcze 30 lat temu była to nobilitacja możliwa dla najlepszych najczęściej poprzez ciężką pracę i wynik sportowy) stanowią nowe pole do popisu dla obecnych trenerów; trenerów, których wiedza (w tym moja) w tych kwestiach z pewnością odbiega od obecnych światowych standardów. Podejrzewam, że wymienione przeze mnie przykłady są tylko kroplą w morzu warunków do spełnienia aby wynik juniorski był utrzymany w seniorach. 
 
Odnośnie Twoich sugestii. Przeczytałem je z uwagą. Częściowo odniosłem się już do pierwszej sugestii w tekście powyżej. Mam również zapewnienia naszych dolnośląskich przedstawicieli w PZTS, że mam u nich poparcie w moim działaniach. Cieszę się, że w Twojej osobie mam również poparcie w moich dążeniach do zmiany tego skostniałego systemu (choć powiem szczerze, po pierwszych Twoich komentarzach nie napawało mnie to optymizmem). Pozdrawiam 
 
Gość
 
Marek Chrabąszcz
3. 11-01-2013 07:53
 
sugestie
Drogi Marku, 
to nie ja ustalałem zasady tego forum. Trzeba było zrobić je jawnym, tylko kto by na nim pisał, skoro złe lub inne zdanie od "zarządzających" nie jest mile widziane... i dziękuję za "oświetlenie". 
Odnoszę się już do Twojej odpowiedzi: 
1. O ile wiem to Ty lub osoby z Twojego najbliższego otoczenia przez wiele lat pracowały? w PZTS, więc dlaczego tego systemu nie stworzyli/ście? Skoro jeździcie/liście na spotkania, konferencje, turnieje - dlaczego ten temat nie został poruszony? 
2. Skoro PZTS nie chciał stworzyć system szkolenia - dlaczego nie stworzyliście go w DoZTS przez tyle lat? 
3. Wracając do umiejętności czytania ze zrozumieniem: Nie wiem czy Ci Trenerzy opisani wcześniej, nie chcą przekazać swojej wiedzy czy problem leży gdzie indziej. Pytanie: Dlaczego nikt ich o to nie zapyta? 
4. Skoro Twoi zawodnicy zdobywali medale MP (gratulacje!) młodzików (-czek), kadetów (-ek), juniorów (-ek) - czemu nie zdobywają medali w Seniorach. 
SUGESTIA1: może warto zastanowić się gdzie i jaki jest problem w przejściu zawodnika (-czki) z wieku juniora do seniora? 
SUGESTIA2: W zarządzie PZTS zasiadają nasi dolnośląscy przedstawiciele - trzeba ich zapytać co robią w/w temacie i potem odpowiednio rozliczyć za wykonaną pracę. Bo nie od dzisiaj wiadomo, że tzw "układ" nie sprzyja konstruktywnej i wydajnej pracy. Tyczy się nie tylko sportu.... 
SUGESTIA3: Skoro PZTS nie chce/nie umie/ inne stworzyć takiego systemu - może warto go stworzyć na naszym lokalnym, bogatym w talenty terenie? Wiadomo że krajowy system to problem z wdrożeniem, bo każdy ośrodek ma swoje spojrzenie na pewne aspekty i będzie trudno znaleźć kompromis. Więc może Drogi Marku - wskaż kierunek, bądź prekursorem! Dzięki temu będzie można zrealizować pasje i marzenia, bo po co "pchać się tam gdzie nas nie chcą". Jest wiedza, są chęci - do dzieła! Powodzenia!!!!
Zarejestrowany
 
darkucjo
4. 03-01-2013 10:12
 
komentarz do artykulu Uczac sie od lepsz
milo mi sie czytalo ten artykul i duzo w nim prawdy mieszkam w strefie nadgranicznej i czesto bywam na meczach i turniejach w czechach i niemczech i podziwiam jak my jestesmy daleko w tyle od nich a to z powodu zlego i niekompetentnego PZTS tam tylko sie mysli o reorganizacjach i jak najwiecej wyciagnac z klubow oplat wszelkiego rodzaju.Dlaczego zaprzestano wydawac miesiecznika o tenisie stolowym?w czechach jest nadal wydawany i kosztuje okolo 8 zl a jest 2 razy grubszy niz byl w polsce za 5 zl, dlaczego w czechac sa oplaty o 30-40 procent mniejsze niz w Polsce?Dopuki ludzie odpowiedzialni za tenis stolowy w Polsce beda mysleli kategorjami zysku dla siebie a nie dobrem tenisa stolowego to nic nie bedzie lepiej w przyszlosci.Kluby sa biedne a jeszcze wyciagajac od nich jak najwiecej rujnuje sie je!
Zarejestrowany
 
5. 01-01-2013 21:19
 
dziękuję za sugestie
Drogi Darkucjo vel Darku z Legnicy 
Cieszę się, że zainspirowała Cię treść tego artykułu. W odróżnieniu ode mnie jesteś tutaj anonimowy i możesz ze mnie (do czasu) drwić. Ja mam na tyle cywilnej odwagi, że potrafię, pod tymi niezbyt popularnymi słowami, podpisać się.  
 
Dario, jeżeli masz problemy z czytaniem ze zrozumieniem, to chciałbym Cię oświetlić, że artykuł ten jest apelem do naszych nowych władz PZTS na temat fatalnego systemu (o ile w ogóle taki istnieje) doszkalania kadr trenerskich. Ja, jak może doczytałeś (wyszczególniłem to tłustym drukiem) chcę inwestować w siebie ale w Polsce nie mam takich możliwości. Ukończyłem wszystko co tylko mogłem w Polsce ukończyć na temat tenisa stołowego i dalej widzę, po dyskusjach z trenerami z innych krajów, że jesteśmy pod tym względem daleko w tyle. 
 
A teraz spróbuje się ustosunkować do Twoich wypowiedzi. 
- piszesz, że Drzonkowski Ośrodek to od dawna stosuje opisaną w artykule technikę topspina FH . Być może stosuje na treningach ale ja na zawodach ogólnopolskich młodzików i kadetów (bo w tych kategoriach obecnie się specjalizuję) jakoś tego nie zauważyłem. U młodych Niemców  taki topspin Fh jest to na porządku dziennym. 
 
- piszesz o trenerach naszej kadry  świetnie, że tyle lat trenowali w Niemczech. Świetnie, że rozwijali się tam jako zawodnicy. Świetnie, że poznawali nowe metody trenerskie. Świetnie...świetnie... świetnie... Tylko dlaczego nie chcą sprzedać tej wiedzy dalej. Napiszesz  trzeba im zapłacić. Ok. - trzeba. I tu kolejna sugestia do PZTS - zróbcie szkolenia prowadzone przez trenerów kadry narodowej dla nas malutkich trenerków z prowincji z trochę większym doświadczeniem trenerskim niż nauczanie półwoleja Bh. Chętnie dowiem się na temat aktualnych tendencji rozwojowych w światowym tenisie stołowym. Albo na co szczególnie zwrócić uwagę w szkoleniu początkowym zawodnika, aby później nie odpadali na Pro-Tour-ach z turnieju już w fazie grupowej. A może by zaprosić jakiegoś znanego trenera z zagranicy... 
 
- piszesz, że jestem albo odsunięty albo rozżalony. Zgodzę się tylko z tym drugim  rozżalony. Bo widzę jak lata mojej ciężkiej pracy w najtrudniejszym, początkowym okresie pracy z młodymi zawodnikami i zawodniczkami (kilkadziesiąt medali MP młodzików(-czek), kadetów (-ek) i juniorów (-ek) ) zostają gdzieś w przyszłości w innych klubach zaprzepaszczone. 
 
Jeżeli masz dla mnie jeszcze jakieś sugestie, to chętnie podyskutuję z Tobą na temat polskiego systemu doszkalania kadr trenerskich ale na innym poziomie, najlepiej poprzez pocztę e-mail. Pozdrawiam 
Marek Chrabąszcz
Zarejestrowany
 
6. 01-01-2013 17:28
 
dziękuję za sugestie
Nie bardzo rozumiem czemu służyć ma ten tekst. 
Technikę uderzenia opisanego w tym artykule od co najmniej 15 lat stosuje Drzonkowski Ośrodek... 
Co do trenerów - Dziubański, Szafranek - grali kilka lat w Niemczech - a w artykule same peany na cześć niemieckiej szkoły - więc "zarzuty" co do odbytych kursów są delikatniej mówiąc nie na miejscu... 
Nie od dzisiaj bowiem wiadomo, że żaden kurs nie da tyle co praktyka... 
Czytając to, mam wrażenie że jest to artykuł rozżalonej osoby, która albo została odsunięta albo niedostrzeżona. 
Jeśli niedostrzeżona to pół biedy... 
Jeśli odsunięta - od razu nasuwają się pytania: 
Skoro działałeś dlaczego tego nie zmieniłeś? 
Skoro opisujesz jak to jest gdzieś na świecie, dlaczego nie wdrożysz tego na swoim podwórku? 
Bo nie sadzę że problemem są pieniądze. 
Każdy, kto CHCE się rozwijać zainwestuje w siebie, pod warunkiem że otrzyma JAKOŚĆ. A nie banał. 
"Resztę pozostawiam bez komentarza..." - klasa aż bije....
Zarejestrowany
 
darkucjo
7. 31-12-2012 20:28
 
trening czyni mistrza
super wykład! 
wnioskując przydał by nam się taki małysz w nazej dziedzinie wówczas znalazły by się fundusze i może wtedy coś by się ruszyło jak na razie ich nie ma a młodzież woli bardziej promowane sporty i to jest najgorsze że nie mamy talentów i tu zamiast się przyglądać warto się zastanowić jak te młodzież w ogóle przyciągnąć 
pozdr...
Zarejestrowany
 
korzycha
8. 31-12-2012 19:10
 
trening czyni mistrza
Niestety jak już ktoś powiedział "Polska to dziki kraj" a w tenisie stołowym od lat 80-tych i 90-tych i suksesach Grubby czy Kucharskiego i późnieszych Błaszczyka nic się nie zmieniło. Szkolenie dzieci i młodzieży funkcjonuje dzięki pasjonatom, którzy w większości swoje wykształcenie zdobywało przez lata metodą prób i błędów. Dodać należy, że funkcjonowanie klubów tenisa stolowego w Polsce a u naszego zachodniego sąsiada to dwie różne bajki, nie wspominając o ilości klubów i uprawiających ten sport. Bez porządnego systemu szkolenia zarówno zawodników i kadry trenerskiej, reorganizacji rozgrywek drużynowych i turniejów oraz propagowaniu tenisa stołowego wśród najmłodszych nasza dyscyplina zostanie zepchnienta na margines sportu i będzie tylko dyscypliną świetlicową, a tego nikt by nie chciał. Mam nadzieję, że nowe wladze DOZTS i PZTS wezmą odpowiedzialność za stan naszej dyscypliny i następne lata będą lepsze od poprzednich. Czego wszystkim życzę.
Zarejestrowany
 
zizu77

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Proszę zaloguj się lub zarejestruj.

Powered by AkoComment Tweaked Special Edition v.1.4.6
Polska adaptacja JoomlaPL.com Team
AkoComment © Copyright 2004 by Arthur Konze - www.mamboportal.com
All right reserved

 
« poprzedni artykuł
 
 
 
 
Obozy i zgrupowania tenisa stołowego w Brzegu Dolnym
Gościmy
Nowości

 
 
 
 
 
 
 
 
Ostatnio dodany komentarz do artykułu
Zgłoszenia drużyn do rozgrywek...
W związku z poważnymi problemami technicznymi związanymi z obsługą str...
Więcej...

Zgłoszenia drużyn do rozgrywek...
Sugestia odnośnie piłeczek
Moja sugestia jest taka, aby pozostawić jeszcze na sezon 2018/19 możli...
Więcej...

Zgłoszenia drużyn do rozgrywek...
Rozgrywki V i VI ligi
Mam nadzieje,że na następnym spotkaniu zostanie rozpatrzony powrót do ...
Więcej...


 
 
Design by www.mambosolutions.com
© 2024 Dolnośląski Okręgowy Związek Tenisa Stołowego we Wrocławiu
Joomla! is Free Software released under the GNU/GPL License.